„…postanowiłam, że ta kariera zawsze prowadzona będzie moim sercem” – Wywiad z Julą
Na polskiej scenie muzycznej obecne jest od 9 lat. W tym czasie wydała 3 solowe albumy, otrzymała kilka prestiżowych nagród, intensywnie koncertowała, a także grała w najpopularniejszym polskim serialu. Zdobywczyni złotych i platynowych płyt, przetarła szlak do prawdziwej kariery wielu debiutującym w sieci artystom. Jej oficjalny kanał w serwisie YouTube przekroczył niedawno 140 mln wyświetleń wszystkich opublikowanych na nim filmów. 12 lutego br. odbyła się premiera jej najnowszego singla zatytułowanego „Między wierszami”. Zapraszam do zapoznania się z zapisem mojej telefonicznej rozmowy z Julą!
Marek Chwedczuk: Podobnie jak ja, możesz wylegitymować się statusem studenta, z tym, że kształcimy się na innych, choć mających ze sobą wiele wspólnego kierunkach. Nie mogę więc nie zapytać, jak sesja?
Jula: Jestem w trakcie, także mam teraz naprawdę intensywny czas w swoim życiu. Zostały mi dwa egzaminy. Moje studia wiążą się też z przeglądem prasy, który robiłam przez cały semestr. Sesję mam jeszcze nie zakończoną niestety. Ale na chwilę obecną odłożyłam to na bok w kwestii psychicznej, żeby móc w 100% skupić się na tej najprzyjemniejszej rzeczy – która czeka mnie jutro – czyli na premierze mojego najnowszego singla, po czym w sobotę o 8 rano wróci do mnie ta szara rzeczywistość sesji – mam wtedy egzamin z Historii sztuki nowoczesnej (śmiech).
Powracasz po blisko 3-letniej przerwie z premierowym, solowym singlem „Między wierszami”. O czym jest ten utwór? Co było inspiracją do napisania tekstu?
Bardzo mnie to cieszy, bo uwielbiam sama tworzyć. Niestety nie zawsze był na to czas i były też momenty, w których nie było mi to dane. Wynikało to z tego, że miałam bardzo dużo pracy. A odnośnie tego o czym jest singiel – mam takie wrażenie, że jest to dla mnie taka próba zrozumienia świata płci przeciwnej, czyli mężczyzny. Próba poznania jego toku myślenia i jego słów. Ten utwór pokazuje też, że relacja między partnerami jest trudną komunikacją, ale daje nadzieję na to, że mimo przeciwności – wciąż deklaruję swoją obecność i to, że mimo tego, że totalnie za nim gonię, totalnie go nie ogarniam, to nadal jestem pewna tego, że przyjdę. Wszyscy wiemy, że miłość nie jest łatwa – wymaga od każdego z nas pracy. To przekłada się na to, że w kobiecie, która jest narratorem piosenki – czyli powiedzmy we mnie – toczy się wewnętrzny monolog: jak Ciebie facecie zrozumieć? Wbrew pozorom nie tylko mężczyźni mają problem ze zrozumieniem kobiet – tak się przyjęło, że to my dziewczyny jesteśmy dość skomplikowane i ciężko nas zrozumieć, ale uwierzcie mi panowie – to działa w obie strony.
Do pracy nad „Między wierszami” zaprosiłaś producentów: Patryka Tylżę i Piotrka Gozdka. Nie tworzyłaś wcześniej z chłopakami. Jak to się stało, że połączyliście siły?
To prawda, do tej pory jeszcze nie dane było mi tworzyć z chłopakami. We trójkę znamy się tak naprawdę od dłuższego czasu i jak to zwykle u mnie bywa, ta współpraca wyszła bardzo spontanicznie. Nie była planowana. Nie siedziałam i nie szukałam, z kim tu stworzyć kolejny utwór, ponieważ należę do osób, które zazwyczaj nie planują i nie wybiegają daleko w przyszłość. Pandemia udowodniła nam, że nie możemy za dużo zaplanować. Nasza kooperacja z Patrykiem i Piotrkiem wyniknęła z czystej rozmowy – kurde Jula, mamy fajny numer, może napisałabyś do niego tekst? Ok, podsyłajcie, zobaczę co da się z tym zrobić – czy poczuję tę piosenkę. I faktycznie tak się stało. Od pierwszych nut wiedziałam, że bardzo chcę ten numer i szczerze mówiąc, niewiele zastanawiałam się nad tym, o czym ma być. Nie analizowałam tego, w którą stronę mam teraz iść. Zawsze podążam gdzieś za głosem serca. Tak naprawdę pierwsze słowa przeprowadziły mnie przez cały tekst „Między wierszami”, więc był to czysty przypadek z tą współpracą. Aż dziwię się, że dopiero po tylu latach. Jak to usłyszałam, to powiedziałam sobie – to jest takie julowe. To jest Jula po prostu. Jeżeli czegoś nie czuję, to to słychać, a nigdy nie chcę dopuścić do takiej sytuacji. Także to było julowe i julowe zostało.
Premierę utworu, takiego który nie znalazł się wcześniej na żadnym albumie, artyści traktują często jako otwarcie nowego rozdziału w życiu zawodowym. W Twoim przypadku chyba też można powiedzieć, że właśnie nadszedł taki moment. Zgadza się?
Na pewno jest to rozpoczęcie drogi do wydania czwartej płyty, co mnie niezmiernie cieszy. Jak mówię sobie czwarta płyta, to aż mi się serce raduje – bo nigdy nie sądziłam, że wydam chociażby jedną. Czwarty album to dla mnie ogromny zaszczyt i wielkie szczęście móc rozpocząć nad nim pracę. Zdecydowanie myślę, że jest to gdzieś początek tego procesu, ale jest to jeszcze dość kręta droga żeby powiedzieć coś więcej. Należę do osób, które nie lubią obiecywać, kiedy wiedzą, że tych obietnic nie spełnią, także na razie siedzę cicho i powoli sobie tworzę. Nigdy też nie narzucam sobie tempa. To wszystko przychodzi naturalnie.
Masz już za sobą te intensywne i przysłowiowe „5 minut”. Do tej pory wydałaś 3 albumy studyjne, wystąpiłaś na największych festiwalach muzycznych w kraju, byłaś trenerem w „Bitwie na głosy”, a nawet grałaś w serialu „M jak miłość”. Lepiej tworzy Ci się, gdy masz narzucony deadline ze strony wydawcy, czy wtedy, kiedy to Ty decydujesz w którym momencie wydać nowy materiał?
Zdecydowanie wtedy, kiedy sama się na to decyduję, ale przyznam się szczerze, że nikt nigdy nie podejmował za mnie takich decyzji, z czego bardzo się cieszę. Od samego początku, kiedy ten 2012 rok mocno odmienił moje życie, tego dnia, kiedy wszystko się zaczęło postanowiłam, że ta kariera zawsze prowadzona będzie moim sercem. Ludzie, których mam obok siebie są mi bardzo pomocni. To ja jestem jakby autorem swojego życia, swojej kariery i nie wyobrażam sobie winić kiedyś kogokolwiek za porażki czy jakieś błędy. Przede wszystkim powinniśmy wiedzieć, że nikt inny nie wymyśli nas lepiej niż my sami. Bardzo się cieszę, że po tylu latach mogę powiedzieć, że dotrzymałam tego danego samej sobie słowa. Nie pozwolę żeby ktokolwiek i kiedykolwiek decydował jaką muzykę mam robić, kiedy ją wydawać, co śpiewać i jakie teksty pisać – absolutnie nie i cieszę się, że udało mi się to osiągnąć.
Znaczna większość tekstów w Twoim repertuarze jest Twojego autorstwa. Do kilku utworów z płyty „Milion słów” teksty napisała Patrycja Kosiarkiewicz. Dobrze czujesz się wykonując piosenki napisane dla Ciebie, a nie przez Ciebie? Jakie różnice zauważasz?
Zdecydowanie lepiej czuje się w tekstach, które sama napisałam, ponieważ piszę je prosto z serca, więc później tym sercem je śpiewam. W momencie kiedy to Patrycja – masz rację, cudowna songwriterka – pisała mi teksty wiedziałam, że wszystko jest w dobrych rękach i czułam się z tym dobrze. Jeżeli rzeczywiście miałabym odpowiedzieć na pytanie – w czym czuję się lepiej – to oczywiście w swojej autorskiej twórczości. Życzę każdemu artyście, aby mógł wykonywać to, co sam stworzył. Jest to zupełnie inne doświadczenie, aniżeli śpiewać coś napisanego przez kogoś.
Na chwilę cofniemy się teraz do początku roku 2019, kiedy do rozgłośni radiowych trafił singiel „Zanim nas policzysz”, który nagrałaś wspólnie z Filipem Lato. Piosenka ta uzyskała status Platynowej Płyty, a towarzyszący jej teledysk w serwisie YouTube przekroczył właśnie 14 mln wyświetleń. Spodziewaliście się z Filipem tak dużego sukcesu?
Nie będę tutaj wypowiadać się za Filipa, natomiast ja nie spodziewałam się, że ten utwór spotka się z tak fantastycznym odbiorem. Oczywiście po cichu gdzieś marzyłam o tym. Niczego nie można być pewnym. A tu dzisiaj akurat jest ten piękny dzień, w którym fizycznie otrzymałam tę platynę i niedawno powiesiłam ją na ścianie – właśnie teraz, kiedy rozmawiam z Tobą, patrzę na nią i niesamowicie raduje mi się serce. Była to świetna współpraca. Zdradzę szczerze, że my z Filipem nie znaliśmy się wcześniej. Weszliśmy do studia w dwóch różnych momentach – nie nagrywaliśmy „Zanim nas policzysz” podczas tej samej sesji. A co jest jeszcze bardziej zadziwiające – to też niezwykła historia, która rzadko się zdarza – poznaliśmy się z Filipem dopiero na planie teledysku. Szybko okazało się, że Filip to fantastyczny, ciepły, normalny i mega zdolny chłopak, z którym od razu nawiązałam super kontakt. Zresztą mam go do dzisiaj. Koncertowaliśmy wspólnie przez ostatnie dwa lata. Doszło też do takiej sytuacji, gdzie graliśmy dwa bardzo ciekawie łączone koncerty. Nie zamykam tej drogi. Być może jeszcze kiedyś nagramy razem wspólny numer. Jeśli coś wychodzi dobrze, to warto to powtórzyć – wychodzę z takiego założenia (śmiech). Także zobaczymy co los przyniesie, ale bardzo się cieszę, że było mi dane doświadczyć tego duetu. Uważam, że wyszedł naprawdę fajnie. Co jeszcze mnie bardzo cieszy – dużo par pisało do mnie, że wykorzystywało nasz singiel jako muzyczne tło do pierwszego tańca, także były to takie super miłe informacje, że ludzie dostrzegli w „Zanim nas policzysz” ten jeden wyjątkowy utwór, który chcą usłyszeć w tym najważniejszym dla siebie dniu. Od tamtej pory jeszcze bardziej wierzę w tę piosenkę.
Wiem, że bardzo lubisz koncertować. Pandemia niestety na długie miesiące uniemożliwiła muzykom normalne występowanie na scenie przed fanami. W minionym roku miałaś tylko jedną szansę zaprezentowania własnego repertuaru na żywo – w programie „Artysta też człowiek” prowadzonym przez Anię Karwan, ale bez publiczności. Myślisz, że ten rok będzie łaskawszy jeśli chodzi o koncerty? Spływają do Twojego managementu jakieś propozycje na sezon plenerowy? Jak wygląda sytuacja z bookingiem terminów?
Jeżeli chodzi o nadchodzący sezon koncertowy, to wciąż stoi on pod dużym znakiem zapytania, dlatego naprawdę bardzo czekam na te dobre wieści. Jestem raczej realistką i myślę, że nie będzie wyglądało to tak, jak powinno. Niestety trzeba uzbroić się w cierpliwość.
„Między wierszami” to pierwsza zapowiedź Twojej czwartej solowej płyty. Zdaję sobie sprawę z tego, że może jeszcze za wcześnie pytać o szczegóły na jej temat, ale czy słuchacze mogą spodziewać się tego wydawnictwa w 2021 roku?
Nie mam pojęcia, odpowiadam Ci szczerze. Nie będę tutaj – tak jak już wcześniej mówiłam – obiecywać, ponieważ naprawdę sama nie wiem. Z pewnością jak tylko będę znała jakieś większe daty, to na pewno wszystkich przybiegnę i poinformuję, bo jest to cudowny moment, gdy już nie możesz się doczekać tego, kiedy powiesz wszystkim co i jak. Dokładnie tak było z premierą singla „Między wierszami”. Nie mogłam doczekać się, ponieważ on dość długo czekał w szufladzie na swoją kolej. Marek Chwedczuk: Jula, bardzo Ci dziękuję za naszą rozmowę. Było mi bardzo miło. Sympatycznie spędziłem z Tobą ten czas.
Jula: Ja również dziękuje!
Fot. instagram.com/julamusic_