„Od samego początku jestem sercem przy popie” – Wywiad z Sonią Maselik
Jedna z najbardziej pozytywnych postaci na polskiej scenie muzycznej. Pochodzi z Piekar Śląskich, jest laureatką I. edycji plebiscytu „Twoje 5 minut w RMF FM”, a jej debiutancki singiel „Nie mów nic nikomu” w zaledwie kilka tygodni po premierze podbił listy przebojów w dziesiątkach rozgłośni radiowych w kraju. Niedawno wydała swój kolejny utwór, który ma ogromną szansę stać się hitem nadchodzącej wiosny. Moim gościem jest Sonia Maselik.

Marek Chwedczuk: Udało Ci się! Z przytupem debiutujesz na polskim rynku muzycznym – podpisałaś kontrakt z poważną wytwórnią fonograficzną, a Twoje single goszczą na antenach największych stacji radiowych w kraju. Jak to jest kiedy zaczynają spełniać się marzenia? Jakie emocje towarzyszą w takim momencie? Możesz powiedzieć coś na ten temat?
Sonia Maselik: Jest to taka radość przemieszana ze stresem, bo mimo wszystko czuję duże oczekiwania wobec mojej osoby, że każda kolejna piosenka musi być lepsza od poprzedniej. Ogromna radość jak teraz sobie pomyślę. Dzisiaj nawet rozmawiałam ze znajomym o naszych konwersacjach sprzed roku. Przejrzeliśmy je sobie. Pisaliśmy wtedy o tym, w którym miejscu byłam i mówiliśmy, że super byłoby, gdybym ruszyła, gdyby coś się muzycznie u mnie zadziało i teraz to się dzieje. Obecnie jest to na pewno też wdzięczność za to, co już się wydarzyło.
Teraz kiedy jesteś uczestnikiem tego, powiedzmy wprost, bardziej profesjonalnego świata muzyki, kiedy współpracujesz na co dzień z teamem doradców, specjalistów od przemysłu muzycznego, zauważasz jakieś istotne różnice pomiędzy wyobrażeniami sprzed wydania „Nie mów nic nikomu”, a tym, co wiesz o branży teraz? Z pewnością zastanawiałaś się wcześniej nad tym, jak wygląda to od kuchni.
Zdecydowanie. Myślałam, że proces wydawania singli i innych rzeczy jest o wiele mniej skomplikowany, a tutaj jednak pracując z tym sztabem ludzi widzę, że jest on o wiele bardziej złożony i trzeba naprawdę bardzo dużego wkładu, aby wszystko zadziałało i zagrało tak, jak wspólnie to zaplanowaliśmy. Tak więc oczywiście jest ta różnica między oczekiwaniami a rzeczywistością. Natomiast to, co sprawdziło się to to, że będzie mnie czekać dużo pracy i nie jest to łatwe zadanie.
Bije od Ciebie mnóstwo pozytywnej energii, co doskonale znajduje swoje odzwierciedlenie w Twojej aktualnej twórczości. Skąd bierze się to w Tobie?
Sama nie wiem. Odkąd pamiętam, byłam takim bardzo optymistycznie nastawionym do życia człowiekiem. Zawsze patrzyłam na świat przez tzw. różowe okulary i ten optymizm jakby zawsze ze mną był. Za każdym razem gdy jest źle, mówię wszystkim, zobaczycie, będzie dobrze, więc po prostu tak mam. Tak jak niektórzy ludzie rodzą się jako pesymiści, to ja jestem raczej tą, która urodziła się jako optymistka. Uważam, że życie jest łatwiejsze jeśli patrzymy na nie przez takie różowe okulary.
W piątek swoją premierę miał Twój drugi oficjalny singiel pt. „Do przodu”. Możesz opowiedzieć jak powstawał ten utwór, skąd wziął się pomysł na tak dynamiczną kompozycję?
Zaraz po tym jak wydana została piosenka „Nie mów nic nikomu”, zaczęły się rozmowy na temat tego, która z moich kompozycji, znajdujących się w prywatnej bazie, byłaby najlepsza na drugi singiel. Chciałam pokazać słuchaczom, że nie jestem autorką tylko jednego utworu i jednego stylu, ale potrafię stworzyć też coś innego i dostosować się do różnych brzmień. Właśnie przy drugim singlu chciałam zaskoczyć odbiorców. Wszyscy się pewnie spodziewali, że ten kolejny singiel po „Nie mów nic nikomu” będzie bardzo do niego podobny, a tutaj jednak pokazałam się troszkę od innej strony – oczywiście dalej zachowując ten pozytywny, optymistyczny klimat. Zdecydowałam się na „Do przodu”, którą zrobiłam wspólnie z Adamem Związkiem (MAVOOI) i Przemkiem Pukiem. Przede wszystkim chodziło mi też o czas, w którym aktualnie znajdujemy się. Uważam, że „Do przodu” jest idealną propozycją na to, co obecnie dzieje się – dużo miejsc jest pozamykanych ze względu na koronawirusa i ogólnie mamy taką trochę przygnębiającą atmosferę – nie da się tego ukryć, więc chciałam stworzyć taką piosenkę na ten nowy rok, która go otworzy i da nadzieję na to, że będzie dobrze. Wszyscy musimy to jakoś przetrwać. Musimy iść „Do przodu”, dlatego padło na ten kawałek. Jest motywujący i pobudza do działania, a tego przecież potrzebujemy na początku nowego roku.
Jak to się stało, że pracujesz nad autorską muzyką z MAVOOI i Przemkiem Pukiem?
Z Adamem Związkiem poznaliśmy się tak naprawdę 3 lata temu. Adam organizował kiedyś jakiś konkurs na Facebooku i ja z którąś ze swoich kompozycji zgłosiłam się do niego. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, ale udało mi się wymienić z Adamem próbkami twórczości. Oboje potem stwierdziliśmy, że zrobimy coś z tego – może coś z tego będzie. Gdy poznałam Adama i kiedy zaczęliśmy razem tworzyć, to przez Adama poznałam też Przemka, z którym również rozpoczęłam pracę. Tak skumaliśmy się w tym teamie. Wiedziałam, że chcę z nimi zrobić własny repertuar, bo czułam, że dobrze będzie nam się współpracować. Był jakiś zbieg okoliczności – znajomy udostępnił coś od znajomego i po prostu tak wyszło. Świat jest mały (śmiech).
Skoro rozmawiamy o kwestiach stricte odnoszących się do procesów tworzenia muzyki. Jako autorka tekstów, czy idąc szerzej, songwriterka, będziesz w przyszłości pisać dla innych wykonawców? Myślałaś o tym?
Tak, oczywiście! Wiadomo, aktualnie w 100% staram się skupić wyłącznie na swoim materiale – mam teraz swoje tzw. 5 minut i muszę je dobrze wykorzystać. Posiadam już jakieś doświadczenie w pisaniu utworów dla innych artystów i na pewno nie chcę z niego zrezygnować w przyszłości. Wręcz przeciwnie. Mam nadzieję, że jak ten mój projekt już naprawdę wypali i rozwinie się – tak jakbym tego chciała – to pewnie z tego tytułu wyniknął też jakieś kolejne propozycje, nie tylko pod kątem projektu Sonia Maselik, ale również pod kątem innych wykonawców – może nawet bardzo znanych nazwisk. Jestem otwarta na różnego rodzaju kolaboracje. Po prostu jaram się muzyką. Dla mnie poświęcenie czasu na tworzenie dla kogoś też jest super sprawą. Mogłabym siedzieć w studiu 24 godziny na dobę i robić, dłubać przy numerach. To jest to, czym naprawdę chcę się zajmować.
Jako, że nie wiele jeszcze wiadomo jest na Twój temat, pozwolę sobie zapytać o coś, co niczym mantra powtarza się przy okazji rozmów z dobrze zapowiadającymi się muzykami. Kto Cię inspiruje? Kogo aktualnie słuchasz?
Słucham bardzo różnej muzyki. Nie zamykam się na gatunki. Uważam, że każda muzyka znajdzie gdzieś swojego odbiorcę, każda muzyka ma coś w sobie i jest w jakiś sposób wartościowa. Nigdy nie ukrywałam tego – nawet kiedy byłam w szkole muzycznej, w której śpiewałam jazz, bo po prostu taki był w niej kierunek – że jaram się popem i piosenkami radiowymi (takimi nazwiskami jak Meghan Trainor czy Katy Perry). Uważam, że są to bardzo wartościowe artystki, z tego względu, że są świadome – starają się pisać swoje utwory i być na bieżąco z trendami.
Jasno stwierdziłaś, że to pop jest Twoim ulubionym gatunkiem, stylem, który najbardziej czujesz. Wiele polskich wokalistek, które stały się popularne dzięki wykonywaniu popowych utworów dziś znajduje się w zupełnie innym miejscu. Myślisz, że pop jest tym jedynym kierunkiem, którym podążać będziesz przez całe swoje artystyczne życie?
Tak jak wcześniej wspominałam, w swoim życiu wykonywałam różne gatunki. Były one jednak taką odskocznią na miesiąc, może mniej, na dwa tygodnie. Czasami sama dla siebie chciałam pośpiewać coś innego, po prostu. Natomiast ten pop od zawsze gdzieś tam był w moim sercu, więc na tę chwilę odpowiem, tak – będzie to kierunek na całe życie. Z doświadczenia też wiem, że nigdy nie wolno mówić nigdy, bo nie wiadomo jak się potoczy w życiu. Nie wiem, może kiedyś natchnie mnie żeby nagle śpiewać rocka. Ciężko jest tutaj stwierdzić i deklarować się na 100%. Póki co, moje przeczucie jeszcze mnie nie zawiodło – czuję, że pop będzie tym moim kierunkiem. Na pewno będę przemycać do swojej twórczości elementy z innych gatunków, aby te popowe piosenki były ciekawe i różnorodne. Za kilka lat nie planuję drastycznie zmienić stylu (śmiech).
Spring Break, Sopot, Opole itd. Chciałabyś odbyć w tym roku takie tournée po festiwalowej mapie Polski? Zwykle przy okazji debiutantów Twojego formatu, właśnie tak to wygląda.
Bardzo! Już nie mogę się doczekać momentu, kiedy stanę na scenie i będę mogła zaśpiewać na żywo. Koncerty czy festiwale to jest zupełnie inne przeżycie niż nagrywanie w studio. Oczywiście praca w studio też jest super, ale koncerty dodają jeszcze więcej energii. Bardzo na to czekam i liczę na to. Mam nadzieję, że nikt o mnie nie zapomni do tego czasu, kiedy koncerty ruszą (śmiech). Na pewno marzeniem jest, aby wystąpić na tych dużych wydarzeniach muzycznych, transmitowanych w telewizji. Mam taki punkt na swojej liście, który chcę aby się spełnił.
To na koniec, na tyle na ile możesz zdradzić powiedz. Szykuje się płyta?
Płyta oczywiście jest gdzieś w mojej głowie i wiadomo, że jeśli wydamy te parę singli – które na razie mamy w planach z wytwórnią – to jej temat przyjdzie naturalnie. Aktualnie chcemy, aby ludzie faktycznie poznali kim jest Sonia Maselik i jaka jest jej muzyka. Tak jak czekałam na dobry moment z wydaniem „Nie mów nic nikomu”, tak też z płytą chcę jeszcze poczekać, aby nie palić mostów, nie odsłaniać wszystkich kart. Wydawnictwo chodzi mi po głowie, ale na razie nie chcę zdradzać jakiś konkretnych terminów i składać obietnic.
Marek Chwedczuk: Sonia, bardzo Ci dziękuję za dzisiejszy wywiad i mam nadzieję, że wkrótce będziemy mogli zobaczyć się na żywo.
Sonia Maselik: Dziękuję Ci za rozmowę, było mi bardzo miło.
Fot. Mat. pras. (Sony Music Poland)