„Potrzebowałam troszkę czasu, żeby zebrać myśli, żeby złapać jakąś nową energię, inspirację” – wywiad z Eweliną Lisowską
Elektryzuje swoim wokalem wszystko, co znajduje się w jej otoczeniu. Jedna z najbardziej rozpoznawalnych i pracowitych artystek polskiej sceny muzycznej. Kocha sport i podróże. Jest właścicielką najsłodszego maltańczyka w kraju. 2 października br. odbyła się premiera jej długo wyczekiwanego singla i teledysku „Nie mogę zapomnieć”. Gościem mojej dzisiejszej rozmowy jest ona, Ewelina Lisowska!

Marek Chwedczuk: Na wstępie zapytam wprost, co u Ciebie?
Ewelina Lisowska: Nie narzekam. Być może nie jest to popularne w obecnych czasach, ale mam się całkiem dobrze. Jestem po premierze, więc cały czas towarzyszą mi jeszcze takie miłe emocje z tym związane.
W piątek 2 października ukazał się Twój najnowszy singiel i teledysk „Nie mogę zapomnieć”. To pierwsze premierowe nagranie w Twoim repertuarze od momentu wydania ostatniego albumu „Cztery”. Czym była spowodowana ta przerwa?
Ja już wydałam cztery płyty, więc potrzebowałam troszkę czasu, żeby zebrać myśli, złapać jakąś nową energię, inspirację. Nie ukrywam, że zaczęłam pisać ten utwór w ubiegłym roku, dokładnie rok temu. A, że wszystko się przeciągało, bo dużo rzeczy w nim zmieniłam i później mieliśmy tę całą sytuację z pandemią, moje prace zostały opóźnione. Ale jest, wreszcie jest! Nie planuję zwalniać tempa. Może nie będzie w najbliższym czasie całego albumu, ale na pewno będą muzyczne nowości.
Współautorami singla „Nie mogę zapomnieć” są Mikołaj Trybulec i Monika Wydrzyńska z zespołu Linia Nocna. Jak doszło do Waszej współpracy?
No właśnie widzisz, ja cały czas szukałam… Chciałam zrobić coś nowego, potrzebowałam powiewu świeżości. Szukałam ludzi do współpracy i ktoś, gdzieś polecił mi Mikołaja. Stwierdziłam ok, jasne, mogę spróbować. Usiedliśmy we troje w domowym studiu Mikołaja i zrobiliśmy burzę mózgów. Tak powstał zarys utworu, a później kończyliśmy pracę już zdalnie.
Jak długo powstawało „Nie mogę zapomnieć”?
W listopadzie zeszłego roku zaczęliśmy pracę nad tym utworem, a w marcu weszłam do studia, aby nagrać wokale. Także tyle czasu zajęło mniej więcej dopieszczenie tego utworu pod względem kompozytorsko-tekstowym.
Możesz opowiedzieć coś więcej o klipie? Skąd wziął się pomysł na scenariusz, jak pracowało Ci się na planie z ekipą?
To jest kolejna złożona historia… Kiedy nie mieliśmy możliwości na zrobienie takiej dużej produkcji ze względu na obostrzenia, które panowały, wpadłam na pomysł, że nakręcę ten klip w domu. Byliśmy w nim tylko we dwójkę- ja i operator kamery. Jednak okazało się, że mamy za mało materiału i brakowało w nim przestrzeni, jakichś ujęć na zewnątrz. W domu nie było zbyt wiele możliwości. Stwierdziłam, że musimy to zrobić na serio, bo w końcu to mój powrót po 2 latach! Zwołaliśmy sztab ludzi, z którym współpracuję już od dłuższego czasu. Pojawił się reżyser, który miał swoją wizję na ten klip,,ale też muszę przyznać, że wykorzystaliśmy niektóre ujęcia z tego pierwszego dnia, u mnie w domu. Były to na przykład te ujęcia z farbą. Także jak widzisz nie było łatwo i jestem zadowolona, że udało się ten temat doprowadzić do końca.
Jesteś zadowolona z efektów?
Oczywiście! Jestem szczęśliwa, że ten utwór wreszcie się ukazał itd. Wiadomo, że ja mam w sobie coś takiego jak perfekcjonizm, że wszystko musi być dopracowane i zawsze mogłabym coś zmienić. Ja nigdy nie jestem w 100% zadowolona. Ale można powiedzieć, że na dane okoliczności to wszystko jakby zostało zrobione możliwie jak najlepiej się dało, więc nie mogę mieć pretensji do nikogo. Było pod górkę, ale wszyscy włożyli w to sporo serca.
Jesteś przykładem artystki, potrafiącej zaskakiwać swoich fanów nowymi albumami z roku na rok. EP-ka pojawiła się w 2012, „Aero-Plan” w 2013, a „Nowe Horyzonty” w 2014 roku. Kolejne płyty również serwowałaś w regularnych, dwuletnich odstępach czasowych. Wiemy już, dlaczego musieliśmy trochę poczekać na premierowy materiał. Pracujesz już nad piątym longplayem?
Tak jak już mówiłam, nie myślę jeszcze nad albumem jako o całości, chociaż... Mam sporo materiału, który jakbym się uparła, to na pewno byłabym w stanie go wydać, ale to chyba nie o to chodzi. Chciałabym, żeby ta piąta płyta była inna... Sama jeszcze nie wiem jak powinna wyglądać, więc na razie skupiam się na singlach. Potrzebuję jeszcze chyba dojrzeć do wizji piątego albumu, bo chciałabym, żeby było to coś zaskakującego.
Teraz pozwolę sobie zmienić nieco kierunek naszej rozmowy, ale nadal pozostaniemy w tematyce stricte muzycznej. Tekst napisany do utworu „Na zawsze” Dawida Kwiatkowskiego jest Twojego autorstwa. To chyba jak dotąd jedyna piosenka, którą stworzyłaś dla innego artysty. Planujesz w przyszłości ponownie wesprzeć jakiegoś wokalistę lub wokalistkę swoim talentem tekściarsko-kompozytorskim?
Wydawało mi się, że potrafię pisać dla innych, ale często jest tak, że ciężko mi się z utworami rozstać. Czuję, że są one na tyle moje, że nie potrafię ich po prostu komuś oddać. A w przypadku piosenki Dawida było tak, że był to numer przeznaczony dla innej osoby, ale ona z niego zrezygnowała. Pisząc go miałam w głowie, że to śpiewa facet i nie pasowała mi ta piosenka do mojego repertuaru. Chciałam ją komuś podarować. Dawid stawiał wtedy swoje pierwsze kroki muzyczne. Stwierdziłam, że warto w niego zainwestować. Dawid jest póki co pierwszym i ostatnim artystą, który dostał ode mnie piosenkę (śmiech).
Słuchając Twojej EP-ki, zarejestrowanej jeszcze z formacją Nurth, krążka „Aero-Plan” czy będąc na Twoich koncertach, nie sposób nie zauważyć, że potrafisz mocno przyłożyć wokalem, a chłopaki dołożyć brzmieniowo do pieca. Doskonale odnajdujesz się w rockowej, a nawet metalowej stylistyce, jak i w reggaetonach i elektronicznych klimatach. Kilka lat temu w jednym z wywiadów powiedziałaś, że chciałabyś nagrać płytę w całości wraz z zespołem, z którym występujesz. Czy nadal o tym myślisz?
Wiesz co, na pewno byłoby to fajne... Już podejmowaliśmy taką próbę i okazało się, że zrobiliśmy bardzo dużo fajnych utworów, które do końca nie pasowały na moją solową płytę. Mogłyby stać się takim mocniejszym projektem rockowym, więc stwierdziłam, że szkoda byłoby je pchać pomiędzy popowe single. Te utwory wciąż leżą w szufladzie i chyba czekają na jakieś lepsze czasy (śmiech).
Chciałbym zapytać Cię jeszcze o album „Cztery”. Lubię każdą z Twoich solowych płyt (dlatego mam je wszystkie na swojej półce), ale wskazany tytuł najbardziej zaspokoił moje oczekiwania. Materiał ten moim zdaniem dopracowany jest do ostatniego szczegółu, a mimo to nie odniósł dużego sukcesu jak „Aero-Plan” czy „Nowe Horyzonty”. Czemu był promowany tylko przez dwa single?
Obecnie nie pracuję już z moją poprzednią wytwórnią i to był też powód, dla którego po zakończeniu kontraktu nie chciałam się z nikim podpisać. Byłam uzależniona od ich decyzji. No i jak zauważyłeś, płyta promowana była tylko dwoma singlami, a uważam, że powinna być bardziej wyeksploatowana. Ten album ma taki niewykorzystany potencjał, bo jest najbardziej popową płytą jaką nagrałam. Szkoda, ale nie miałam na to żadnego większego wpływu.
Kilka lat wstecz bardzo często w mediach społecznościowych można było zobaczyć Cię w towarzystwie Ewy Farnej. Wraz z KaeN’em wystąpiliście też na jubileuszowym koncercie Ewy w Lubinie. Jak wygląda obecnie Wasza znajomość? Nadal jesteście kumpelami? Planowałyście może kiedyś wspólny numer?
Nigdy nie myślałyśmy, żeby nagrać wspólny numer, bo każda z nas skupia się po prostu na swojej twórczości. A jeśli chodzi o nasze kontakty, są one jak najbardziej pozytywne, tylko jak sam wiesz, Ewa ma teraz rodzinę i na tym się skupia, więc dużo rzadziej może sobie pozwolić na takie towarzyskie wypady gdziekolwiek. Widzę ją sporadycznie. Każda z nas ma swoje życie, lubimy się, ale żyjemy osobno. Szczególnie, że Ewa na co dzień mieszka w Pradze, więc to jest jakby duże utrudnienie.
Ostatnio dużo podróżujesz. Na Twoim profilu na Instagramie można zobaczyć wiele zdjęć m.in. z Chorwacji i Włoch. Czy to przez tygodnie lockdownu, uaktywniła się w Tobie potrzeba zwiedzania? Wnioskując po Twoich insta stories, preferujesz raczej aktywny wypoczynek, czy to prawda?
Zdecydowanie! Mało tego, odkąd mam zegarek, który mierzy mi ile jestem w ruchu, ile spaliłam kalorii, to tym bardziej mam taką motywację, że chcę pozamykać te wszystkie pierścienie, które mam do domknięcia każdego dnia i mieć odhaczone wszystkie cele. Zresztą, ja w ogóle jestem aktywnym typem osoby. Trenuję kickboxing i chodzę na crossfit, więc bardzo lubię ruch i uważam, że każdy człowiek powinien uprawiać jakiś sport.
W tym roku odwiedzisz jeszcze jakieś ciekawe miejsca?
Nie wiem, pewnie wyjdzie to spontanicznie. Nie mam na razie takich planów. Też nie wiadomo właściwie, co nam przyniesie przyszłość, bo żyjemy w dość dziwnych czasach, ale ja jestem też typem takiej osoby, która nie potrafi zbyt długo wysiedzieć w jednym miejscu, więc nie jest to wykluczone.
Gdzie fani będą mogli zobaczyć i usłyszeć Ciebie w najbliższym czasie? Wiadomo w jakiej sytuacji obecnie się znajdujemy, ale czy w Twoim kalendarzu są zabookowane jakieś terminy?
No nie. Jak widzisz sytuacja jest raczej taka, że wszyscy odwołują koncerty, bądź przekładają na przyszły rok. Nie ma tu co w ogóle zapowiadać, bo wydaje mi się, że póki co, jest to bez sensu. Nie mamy zielonego pojęcia jak będzie, co będzie. Na pewno na bieżąco będę o tym informować w mediach społecznościowych. Wszyscy żyjemy w jednej wielkiej niepewności.
Dziękuję Ci za tę rozmowę. Bardzo miło mi się z Tobą rozmawiało.
Dziękuję Ci serdecznie.
Rozmawiał Marek Chwedczuk
Fot. YouTube / instagram.com/ewelinalisowskaofficial