„Bardzo mnie cieszy pisanie dla innych artystów...” – Wywiad z Szymonem Chodynieckim
Człowiek orkiestra…
Śpiewa, komponuje, pisze teksty, jest multiinstrumentalistą i producentem muzycznym. Doskonale odnajduje się zarówno w popie, jak i rapie. Tworzy od ponad dekady, ciągle zaskakując swoich słuchaczy. W 2016 roku wydał debiutancki solowy album „Przeciwności”, na którym znalazły się m.in. przebojowe utwory „Sam na sam” czy „Z całych sił” – dobrze znane z anten największych stacji radiowych w kraju. Niedawno odbyła się premiera jego nowego singla i teledysku pt. „Zadyma”. Zapraszam do zapoznania się z zapisem mojej rozmowy z Szymonem Chodynieckim!
Marek Chwedczuk: Słuchając „Zadymy” po raz pierwszy, od razu skojarzyłem jej klimat ze stylistyką, obecną na albumie „Przeciwności”. (Dodam, że ucieszył mnie ten fakt, ponieważ bardzo lubię ten krążek). Czy można zatem powiedzieć, że odnalazłeś już kierunek muzyczny, w którym chcesz podążać pisząc nowe solowe piosenki?
Szymon Chodyniecki: Na pewno tak. „Zadyma” generalnie nawiązuje do albumu „Przeciwności”, chociażby z racji użytej gitary i paru innych instrumentów akustycznych. W każdym razie jest to też zupełnie inaczej podane, więc można to rozróżnić, ale to nawiązanie rzeczywiście jest.
Jak powstała „Zadyma”? Możesz powiedzieć coś więcej o procesie twórczym?
„Zadyma” powstała bardzo szybko, tak naprawdę napisałem ten utwór jakoś w niecały miesiąc. Włącznie z produkcją, obróbką, miksem, masterem, nakręceniem teledysku, zajęło to w sumie około dwa miesiące. Sam proces pisania miesiąc, a po dwóch miesiącach piosenka była już w internecie. Bardzo sprawnie i fajnie pracowało mi się nad „Zadymą”, ale też nietypowo, ponieważ zazwyczaj jednak dużo dłużej pracuje się nad piosenkami, a ta sama się tak trochę ulepiła.
„Zadyma” to drugi po „Pustych słowach” singiel spoza płyty „Przeciwności”. Czy oznacza to, że drugi album nadchodzi?
Szczerze mówiąc nie wiem, nie zastanawiałem się nad tym. Mam naprawdę sporo piosenek, z których można zrobić album, z tym, że na razie chciałbym przedstawić jakąś ideologię singlami. Nie wiem czy wszystkie single już są, dlatego że teraz mam w planach napisać dwa kolejne utwory, żeby to była taka trochę trylogia włącznie z „Zadymą”. Teraz wystarczy tylko poczekać na odpowiedni moment, żeby wydać płytę.
Jesteś współautorem przeboju „Lustra” Natalii Szroeder czy „Kinematografii” grupy Manchester. Co skłoniło Cię do tworzenia dla innych artystów? Dalej to robisz?
Obecnie przestałem. Skupiłem się na własnym materiale. Z „Lustrami” to było tak, że napisałem sobie piosenkę, która no… była ciekawa muzycznie. Wtedy z Natalią mieliśmy wspólnego managera i to jemu w jakiś sposób wysłałem tę kompozycję. Nie wiem czy to był przypadek czy nie, trafiła do jego uszu i, też Natalia ją przesłuchała. Okazało się, że bardzo jej się spodobała i chciała ją zaśpiewać. A z Manchesterem to też przez znajomego z branży – szukał piosenki dla tego zespołu i uderzył do mnie. Akurat miałem taki okres w swojej twórczości, że pisałem takie pop-rockowe utwory i Manchester stwierdził, że jeden z nich jest dla nich idealny. To w 100% moja muzyka, mój tekst. Bardzo mnie cieszy pisanie dla innych artystów – wtedy jest inny wydźwięk piosenek. Na razie nie mogę wrócić do tego. Chcę skoncentrować się na swoim materiale, ale w przyszłości na pewno bardzo chętnie.
W listopadzie ubiegłego roku zaskoczyłeś swoich fanów, wydając premierowe nagranie pod szyldem South Blunt System. „Nietykalni” są prezentem z okazji 10-lecia projektu – nowy utwór został bardzo dobrze odebrany przez słuchaczy i zanotował blisko milion wyświetleń w serwisie YouTube. Powróciłeś tym samym do rapu, od którego odciąłeś się rozpoczynając karierę solową. Czy planujesz może kolejne numery jako South Blunt System?
Planować nie planuję, ale patrząc jak ten numer spodobał się słuchaczom South Blunt System, i że w ogóle oni go wynaleźli... Tak naprawdę, chciałbym tutaj zaznaczyć, że założyłem zupełnie nowy kanał, totalnie od zera – to było dla mnie zaskoczeniem, że ta piosenka została tak fajnie odebrana i dzisiaj mamy tam już 11 tys. subskrypcji. Dostałem ostatnio też nominację do #Hot16Challenge2 i uznałem, że wygodniej dla mnie będzie nagrać swoją szesnastkę jako South Blunt System i tyle.
Pandemia wywołana koronawirusem, mocno pokrzyżowała w tym roku plany, także muzyków. Nie można grać koncertów plenerowych, które dla większości artystów i zespołów w Polsce stanowią główne źródło dochodu. Jak radzisz sobie w obecnej sytuacji? Dużo miałeś zaplanowanych występów w tym sezonie?
Wiesz co, miałem zaplanowanych około 30 solowych koncertów, ale niestety… Trzeba sobie jakoś radzić. Co nas nie zabije to nas wzmocni. Ja czuję się silniejszy i cieszę się, że sam właściwie piszę dużo swoich piosenek, bo mam z tego tantiemy i jakby nie jestem tak bardzo pokrzywdzony jak mogą być inni – ci, których głównym źródłem utrzymania są te koncerty. Także naprawdę nie mogę narzekać, dla mnie jest okej,
Z jakim producentem lub/i wykonawcą chciałbyś nawiązać współpracę w kwestii nagrania utworu, a nie miałeś dotąd takiej sposobności? Pytam zarówno o przedstawicieli z rodzimej sceny, jak i zagranicznej.
Teraz pracuję z producentem, z którym chciałem pracować, czyli Mikołajem Trybulcem. Tak naprawdę dowiedziałem się o tym, że chcę z nim pracować, kiedy zrobiliśmy razem pierwszy numer. Tym pierwszym numerem była właśnie „Zadyma”. Wpadłem na fajny nurt, mamy flow i na razie nie myślę o innych producentach. Jak mówi stare indiańskie przysłowie: „szanuj to co masz”.
Możesz zdradzić, czego aktualnie słuchasz?
Czego ja teraz słuchałem… Wiesz co? Piosenek z Tik Toka.
Co Twoim zdaniem jest najtrudniejsze w dzisiejszych realiach branży muzycznej? (Pomijając ograniczenia wynikające z pandemii)
Moim zdaniem to, że branża jest coraz bardziej napompowana, coraz więcej jest młodych wokalistów, wokalistek. Tak naprawdę stoją za tym ogromne pieniądze na promocję utworów – jest to takie coraz bardziej nadmuchane – gdzie patrząc na rap/hip-hop, idzie to samo, prawda? A tutaj jednak jest to biznes, przemysł muzyczny mimo wszystko. Dlatego trudno jest z racji, że potrzebne są spore środki, cały team promocyjny – niepromocyjny, PR-owy. To wszystko się rozrasta. Myślę, że trzeba mieć podejście biznesowe do tego, żeby to ugryźć.
W utworach South Blunt System prezentujesz słuchaczom bardziej bezpośredni przekaz, którego próżno szukać w popie. W solowym wydaniu jesteś bardziej liryczny i melodyjny. Jako artysta żyjesz w dwóch różnych światach. Który z nich jest Ci bliższy? Tworzenie, którego repertuaru przychodzi Ci łatwiej?
Obydwa są mi tak naprawdę bliskie. Jak widać ja sam długo, długo zastanawiałem się nad tym, jak można to pogodzić, ale z drugiej strony, jeżeli coś ma być autentyczne, to niech to będzie po prostu takie jakie jest. Niech słuchacze sami ocenią jak to funkcjonuje – czy w ich głowach może to funkcjonować, że obrałem gdzieś tam dwie drogi. Bo tak to czuję. Po co mam się też ograniczać. A że rap jest taki, że rzeczywiście można w nim dużo słów zawrzeć i dużo więcej przekazu, a też pewne tematy nie pozostają mi obojętne – to znalazłem sobie taki środek, żeby przekazywać to za pośrednictwem właśnie tego gatunku. Zawsze też chciałem śpiewać, uczyć się śpiewu, chodzę na zajęcia wokalne, dlatego wyszło tak z tym popem. Ja się czuję z tym dobrze, niezależnie od tego, jak słuchacze to odbierają.
Funkcjonujesz na rynku już od dekady. Czy przez ten czas udało Ci się nawiązać jakieś trwałe relacje/znajomości z kolegami, koleżankami muzykami, z którymi kontakt utrzymujesz po dziś dzień?
Tak, są takie znajomości. Gdzieś tam wydawałoby się na przykład, że poznałem kogoś, i że to jest pierwsze i jedyne spotkanie, ale jednak jakaś siła wyższa sprawowała nad tym władzę, że spotykaliśmy się znowu, znowu i znowu. Chociażby na początku w pracy jakby nie patrzeć – jak nie na koncertach, to w jakimś programie. I te znajomości trwają i czasami odwiedzamy się – chociaż trudno jest, bo jedna i druga strona jest zajęta.
Odnoszę takie wrażenie, że od samego początku swojej kariery dokładnie wiedziałeś „czego chcesz”, co chcesz osiągnąć i na jakich zasadach kooperować ze współpracownikami. Skąd wzięła się Twoja świadomość, jak zdobywałeś wiedzę na temat działalności scenicznej muzyków?
Na początku wiedziałem czego chcę, tylko tak naprawdę nie miałem doświadczenia, jeżeli chodzi o media mainstreamowe. Dużo rzeczy mnie zdziwiło na samym początku, inaczej to sobie wyobrażałem. Powiem Ci, że mimo, że cel znałem, ale inaczej to wszystko sobie wyobrażałem. I takie jest życie, że nagle okazuje się, że coś tam, co w głowie wygląda na białe w rzeczywistości okazuje się czarne, albo odwrotnie. W ten sposób. Z wielu błędów się wyprowadziłem i wiele zębów na tym zjadłem, tak myślę. I to też gdzieś tam uczyniło mnie silniejszym. Jednak show-biznes, jest jaki jest, prawda? Jest tam tyle różnych osób, tyle barwnych charakterów i tak dalej, że na początku naprawdę nie było łatwo odnaleźć się w tym. Na początku czasami człowiek ma taką bajkę w głowie.
Jesteś w stanie stwierdzić, z której z dotychczas wydanych kompozycji jesteś najbardziej zadowolony i dlaczego? (O ile możesz wskazać jeden tytuł)
Jeżeli chodzi o solowe, to „Sam na sam”. Ten element, kiedy słuchacze tego chcą, dużo dodaje mi otuchy i tak dalej, bo jednak też mam swoje wspomnienia z tym związane, jak to było fajnie, że piosenka zaistniała, gdzieś ciągle w radiach leciała. To mnie niesamowicie wtedy nakręcało. To był fajny moment w moim życiu, tak samo jak wypuściłem „Była chłodna” z South Blunt System. Więc chyba dla takich chwil się żyje.
W ostatnich latach zaprzestano organizowania gali ESKA Music Awards, wręczanie kultowych SuperJedynek na opolskim festiwalu nie jest kontynuowane, a formuła Polsat SuperHit Festiwal (przynajmniej w ostatnich dwóch edycjach) uległa rozprężeniu – artyści nie występują w sprecyzowanej kolejności, wyznaczanej przez liczby sprzedanych egzemplarzy płyt czy odtworzeń singli w stacjach radiowych. Czy Ty również uważasz, że obecnie w Polsce lista nagród muzycznych jest zbyt krótka?
Wiesz co, mam wrażenie, że wraz z tym całym postępem, niestety, wydarzenia o takiej wartości kulturowej dla polskiej muzyki, zostały trochę przerodzone w jakieś widowiska. Totalne widowiska. Niestety tak jest. Nie wiem, czy my się ogłupiamy wraz z tym postępem. Być może tak, może nauka jest odwrotnością postępu, nie wiem. To są już zupełnie inne czasy i trzeba w nich funkcjonować.
Jakie są Twoje plany na najbliższe miesiące i czego można Ci życzyć?
Plany są takie, żeby wydawać więcej, więcej muzyki. Na pewno będzie jej więcej, ponieważ załatwiliśmy wszelkie formalności, które gdzieś tam troszkę ograniczały moją możliwość wydawania piosenek. Ale na szczęście żadne formalności nie są w stanie zatrzymać mojej chęci tworzenia, i dlatego też będzie więcej muzyki, co mnie bardzo cieszy, bo to jest dla mnie priorytetem i tego sobie życzę, żeby zawsze była ta chęć tworzenia. I zdrowia sobie życzę.
Szymon. Bardzo Ci dziękuję za tę rozmowę, to była dla mnie czysta przyjemność. Życzę Ci tego wszystkiego, o czym przed chwilą powiedziałeś i czekam na kolejne nagrania. Powodzenia!
Rozmawiał Marek Chwedczuk