sanah – „Królowa dram” [RECENZJA]
Od kilku lat na polskiej scenie – zwłaszcza w przemyśle koncertowym, zauważa się ogromne zainteresowanie muzyką alternatywną, która obok rapu stała się drugim najpopularniejszym gatunkiem wybieranym przez Polaków. Świadczą o tym już nie tylko wyprzedane do ostatniego miejsca kluby, czy nawet stadiony, ale także milionowe odtworzenia w serwisach cyfrowych i wysokie pozycje albumów na liście OLiS. Zjawisko to zaczyna być obecne również w dużych, komercyjnych stacjach radiowych, które jeszcze do niedawna stroniły od umieszczania na swoich playlistach utworów niszowych artystów. Przełamanie nastąpiło wraz z fenomenem Dawida Podsiadło, Korteza, Krzysztofa Zalewskiego czy Darii Zawiałow. Sukcesy osiągnięte przez wymienionych wykonawców sprawiły, że tworzą dzisiaj prawdziwą czołówkę i udowadniają, że teksty mogą być o czymś… 8 maja na rynku pojawiła się „Królowa dram” i wszystko wskazuje na to, że to ona obejmie tron na szczycie. O ile sam tytuł wydawnictwa jest bardzo enigmatyczny i łączy w sobie dwa światy językowe, o tyle pseudonim wokalistki, która go stworzyła, jest równie interesujący i zagadkowy. To sanah.

Wszystko zaczęło się od wydania singla „Cząstka” (obecnego na dodatkowym krążku w wersji deluxe). Słuchacze otrzymali piosenkę szczerą, melodyjną, przepełnioną emocjami, a w dodatku zaśpiewaną tak unikatowym głosem, że już od pierwszego dźwięku można się w nim zakochać. Później było jeszcze lepiej. Z każdym kolejnym nagraniem sanah przyciągała oddanych słuchaczy, prezentując nową wartość. Ujawnienie piosenki „Szampan” na początku 2020 roku wywołało prawdziwe zamieszanie, inicjując falę popularności sanah. Dynamiczny beat, uzależniający refren i wersy, przemycające do mainstreamu elementy młodzieżowego slangu, nadały „Szampanowi” miano jednego z największych, jak nie największego przeboju roku. Częstotliwość z jaką publikowane były następne premierowe kompozycje sanah, osiągnęła niespotykaną skalę, tym samym zaskakując fanów i podsycając apetyt na jej pierwszy longplay.
„Królową dram” otwiera intro o wymownym tytule „Początek”. Ten krótki utwór doskonale komunikuje klimat całej płyty – przepełnionej miękkimi, wręcz otulającymi dźwiękami pianina i przejmującym brzmieniem instrumentów smyczkowych. Partie skrzypiec, na których gra sanah, wypełniły lukę w rodzimej muzyce popularnej – wcześniej były bardzo rzadko słyszane. sanah jest właścicielką wokalu, który jest charyzmatyczny i spójny na całym albumie. Nie oznacza to jednak, że materiał pozbawiony jest zaskakujących momentów. Pod koniec piosenki „Łezki me” artystka wprawia w zachwyt, wyśpiewując syrenim głosem wokalizy na rejestrze głowowym. „Królowa dram” zarówno w wersji standardowej, jak i rozszerzonej o numery z ubiegłego roku spełnia obietnicę – dostarczając słuchaczom dokładnie tego, czego oczekiwali. Utrzymanie ciągłości stylistycznej jest tutaj oczywiście na plus, zwłaszcza, że artyści często skłonni są do obierania różnych kierunków, wypuszczając pojedyncze single przed ogłoszeniem pełnowymiarowej płyty. sanah w pracy nad utworami wspomagało kilku producentów, reprezentujących różne nurty m.in. Jakub Galiński (Wilki, Kasia Popowska, Ania Dąbrowska), Bogdan Kondracki (Brodka, Dawid Podsiadło, Ania Karwan), Dominic Buczkowski-Wojtaszek (Zuza Jabłońska, Viki Gabor, Roksana Węgiel), Paweł Odoszewski (Mów Mi Janek) i Jacek Gawłowski (Tulia, Kombii, Kayah). Do projektu zaangażowano też zagranicznych twórców takich jak: Thomas Martin Leithead-Docherty i Cristian Ebemard. Mimo tak szerokiej grupy współpracowników, udało się zachować jednomyślność, dzięki czemu „Królowa dram” ma wspólny mianownik. Ballada „Piękno tej niechcianej”, wyprodukowana przez Czarnego HiFi, melancholijna i wzniosła, opowiada o sile i odrzuceniu przez mężczyznę – jest chyba najpiękniejszym fragmentem tej muzycznej układanki. To jeden z najmocniej poruszających fragmentów. Moimi ulubionymi pozycjami z tego zestawu są: tytułowy kawałek, „Melodia” oraz „Oto cała ja”.
Najważniejszą składową „Królowej dram” są teksty i piękne melodie – dotykające najbardziej skrytych uczuć – uspokajają i wywołują łzy wzruszenia. Sam popłakałem się słuchając „Aniołom szepnij to”. Świadczy to o prawdzie, wypływającej z sanah. Trzeba podkreślić, że cała warstwa liryczna „Królowej dram” to dzieło sanah. To przykład dobrego debiutu. Autentyczność tekstów buduje wyjątkową relację pomiędzy autorem i słuchaczami – w tym przypadku chyba najbardziej utożsamią się panie. Odnoszę również wrażenie, że „Królowa dram” stanowi osobisty pamiętnik artystki, co znajduje potwierdzenie w „Koronkach”, „Idź”, „Solo” czy „Sama” – wystarczy dobrze wsłuchać się w słowa, aby dostrzec zapis rozterek i doświadczeń życiowych. Nie słyszałem wcześniej tak szczerego albumu. Każdy kto znajdzie się w jego posiadaniu, z pewnością odnajdzie w nim mnóstwo ciepła.
Dziękuję sana!
Ocena: 5.0/5.0
Autor: Marek Chwedczuk